wodu miateży pod administracyę rządowę zajęto majątek o cztery mile stąd leżący: Sitorowicze pana Puciaty. Asesor tam posłany między innemi ruchomościami szafkę z książkami wziąwszy, mnie na ryczałt ją przedał, a między niemi zawieruszył się i ten sekstern, co panu się podobało go przyjąć. Tak więc zacząłem go czytać, i przyznam się, że jako rzeczy polskich tyczący się, czytałem go z upodobaniem, nimem się opatrzył, że takowe rzeczy nieociosane i niezgrabne, zdatniejsze pójść pod wielkanocne placki, niżby zająć miały ukształcony umysł. Ale w pierwszej przyjemności, jaką na mnie sprawiła rzecz zupełnie dla mnie nowa, tylem się zajął, że zacząłem wypytywać gospodarza mojego, czyby on nie znał kiedy jakiego pana Soplicy?
— O, dla Boga! — odpowiedział mnie żyd — pan cześnik zawsze tu do mnie zajeżdżał i zawsze u niego wódkę i brażne woły kupowałem. To był wielki gospodarz i sprawiedliwy pan; on tu miał Sitorowicze, gdzie siedział, a miał jeszcze dwie wioski za Nowogródkiem, co po jego śmierci wnuki się podzieliły. Pan Puciata to jego wnuk, co mu zabrali Sitorowicze. On był bardzo łaskaw na mnie: kiedy mnie dom się spalił, trzysta rubli pożyczył na wypłat. Choć dużo stary, to co tydzień tu przyjeżdża do kościoła i u mnie przenocuje. On czwarty rok jak pomarł.
Że pan Niemcewicz z różnych dzieł zebrał
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/530
Ta strona została przepisana.