cznościach, które to niegdyś przebył w Warszawie, i rychło się po wszystkich uszach rozeszło i rozgnieździło się po pamięciach, i od niechętnych, na jakich i najlepszemu nie zbywa, do oziębłych, a potem do przyjaciół choć najgorliwszych, tak się wszystko roztrąbiło, że i tu w końcu oczu nie można było pokazać. Ani go na kondesensye zapraszano, ani u niego bywano; a kiedy na jaki sejmik jako sędzia grodzki przyjeżdżał, to choć nieborak ust nie otworzył, miał się czego nasłuchać od tych, co to sprawy w grodzie przegrywali. To go pytano: gdzie rzemień tańszy, czy w Warszawie, czy w Mścisławie? To mu gadano o rozdziale XIV. artykule 36. statutu litewskiego. Na pochyłe drzewo, jak mówią, i kozy skaczą; dosyć, że widząc pan Bielecki, że między ludźmi poszedł w poniewierkę, i że trudno mu będzie dziatki, których miał dosyć, w przyzwoitych małżeństwach postanowić, a jeszcze trudniej między szlachtą promować, wielce się zasmucił; a nareszcie sęstwo złożywszy, ślubował Panu Bogu, że jak niegdyś książę Radziwiłł Sierotka, grób Pański nawiedzi, tusząc, że za to Zbawiciel zdejmie z niego sromotę. I dobrze się na tę podróż gotował; siła nagromadził pieniędzy, że mógłby za nie ledwie nie drugie tyle dóbr nabyć, ile ich miał, choć miał ich nie mało; i już się zabierał do podróży: a właśnie Konfederacya Barska nastała. Otóż pewien tamecznych stron dominikan, co był i wielki
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/59
Ta strona została przepisana.