Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/61

Ta strona została przepisana.

jeno że on miał ku wszystkiemu sposób: załatawszy ranę na prędce, kolasą na Bielsk się wywiózł, to tam ledwo Niemcy mu doradzili, że odrobinę władzy w ręku zachował. A tak po długiej kuracyi, gdy do zdrowia przyszedł, lubo jego ludzie ciągle z nami chodzili, gdzie potrzeba, on pamiętał na ślub swój, że mu jeszcze jednej bitwy do rachunku nie staje. Aż w Częstochowie pod okiem właśnie Najświętszej Panny, uzupełnił, co Panu Bogu przyobiecał; bo gdy nas pan Kazimierz Puławski na wycieczkę wyprawiał, on z nami wyruszył z własnej ochoty, a wystąpił wedle zwyczaju jak do króla na biesadę. Miał taratatkę ponsową, ze złotemi potrzebami, i pas bity. Pan Puławski, co zawsze skromnie się nosił i tych przepychów w wojnie nie lubił, a był żartobliwym, powiedział mu: Panie sędzio, opamiętaj się waszmość, cały jesteś w złocie jak szczupak w szafranie na wilię; chcesz, widzę, aby cię miano hetmanem całego chrześcijaństwa. Idź, przebierz się, panie bracie, a nie ucz cudzych kul, kogo najpierwej witać mają. — A on mu na to: Mości starosto dobrodzieju, wszak toć jam nie dzisiaj się urodził. Człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi; jak zechce, znajdzie on mnie, choćbym pod ziemią się schował; a jeżeli nie, to wyjdę bez szwanku i od mędrszych strzelców niż Moskale. — A pan Puławski: Jak książka mówisz, mój sędzio; kiedy tak dobrą masz wiarę, niechże w las pójdzie moja przestroga. Kto