Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/73

Ta strona została przepisana.

I sprawiedliwość i miłosierdzie wielkie u niego. To tylko wiemy, że jak się dusza rozstanie z ciałem, Bóg natychmiast ją odsyła do nieba, albo do czyśca, albo do piekła — uchowaj nas od tego jego miłosierdzie. — Jużci Wołodkowicz do piekła nie poszedł, panie kochanku! Daj Boże wam wszystkim zakonnikom być tak gorliwymi jak on katolikami. On jeszcze za życia nieboszczyka pana trzech popów w Słuszczyznie do unii nawrócił, a czwarty uparty pod batogami umarł. To było, nim ta przebrzydła konfederacya słucko-toruńska, by ją bies pokąsał, przywileje wytargowała dla dyssydentów; za które ja, jako pierwszy senator prowincyi litewskiej, Panu Bogu nie odpowiem, bo z bronią w ręku siedm lat temu bluźnierstwu się opierałem. Ale Pauu Bogu tak się do czasu podobało, nie dał nam szczęścia. To co ja, ojcze Idzy, za spoczynek Wołodkowicza robiłem, toby wystarczyło, aby całkowity czyściec wypróżnić. Grzebałem na Wołoszczyznie trupy z dżumy poległe własnemi rękami, na jego intencyę, a rocznicę jego śmierci suszę. Wieś dałem dominikanom wołkowyskim, u których groby Wołodkowiczów; a co mszy, egzekwiów, jałmużn, lamp! to tego i pan Michał Rejten, choć wielki rachmistrz, nie policzy; a jednak dusza jego nie przestaje mnie nawiedzać. Moja Nepta tak jego zna, że jak tylko się zbliży, odzywa się do niego jak na grubą zwierzynę, bo jej matkę od niego dostałem w dzień moich imienin.