Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/76

Ta strona została przepisana.

kiego w Wilnie w zakrystyi katedralnej niema; jeżeli mnie dokażesz, że mam na kogo gniew (rozumie się w Litwie), to ci go dam; a jak nie dokażesz, to dasz sobie pięćdziesiąt dyscyplin na intencyę Wołodkowicza. — Zgoda, książę panie! pas będzie nasz, a ja taki dyscyplinować się będę na intencyę nieboszczyka: tylko boję się odezwać, bo nuż książę pan się obrazi? — Mów śmiało, będę milczał, jakem Radziwiłł. — Kiedy mnie książę pan ośmielasz, to powiem: że był zacny obywatel, który przed rokiem wiele nam świadczył. Bywało fury z jego spichrza idą do klasztoru, a teraz my musimy udzielać mu z jałmużn, bo z głodu by umarł, a to dlatego, że książę pan wypędzić go kazał z zastawy i prawie w jednej koszuli do Nowogródka uciekł. Pozywa się teraz z księciem, a kawałka chleba nie ma pan strukczaszy Tryzna. — Tu mu przerwał książę: Co ty się wtrącasz, klecho, w nieswoja rzecz! Ja cały majątek stracę, a na swojem postawię. On, okryty mojemi dobrodziejstwy; on, co prawie darmo Kołdyczów trzymał, odmówił mi ludzi na obławę; sług moich z błotem zmieszał i mnie głupcem nazwał! Albo ja albo on z torbą pójdzie. — Już on poszedł z torbą, książę panie; ale niech wasza książęcia mość przypomni sobie, że codzień mówisz pacierz, a tam stoi: »I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom«. — Otóż ja odtąd