Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/79

Ta strona została przepisana.

mnaty, i tegom nigdy nie mówił; ale w. Tryzna, nasz strukczaszy, co w tem kole zasiada, otrzymał ją w grodzie. — Pan Michał Rejten rozgniewany, odezwał się do pana Haraburdy: jeżeli kondemnata do w. pana należy, złóż na nią ustępstwo od w. Tryzny, a jeżeli tego nie masz, choć na starość milczeć się naucz! — Waćpan sam milcz, kiedy ci język nie świerzbi! a nie ucz rozumu tych, co i w. panu ze swego udzielićby mogli. Ja z mojego miejsca dopraszam się, aby w. chorąży raczył od p. Tryzny zażądać, aby złożył kondemnatę, jaką ma na księciu. — Tu zaczęliśmy wszyscy krzyczeć: że wniesienie pana Haraburdy nieprawne, bo pan Tryzna sam wie, co jemu należy i o swoje upomnieć się potrafi. — Książe pomiędzy nami stał mocno poruszony i wąsa do góry nakręcał; aż tu w. Trzyzna, który jako strukczaszy w kole zasiadał, a dotąd milczał, powstał i głosem drżącym, w którego dźwięku głęboki żal się okazywał, powiedział te słowa: Mamci wprawdzie kondemnatę na JO. księciu wojewodzie wileńskim i tu one składam; krwawo czuję być uciśnionym: ale jako obywatel obowiązany jestem moje prywatne uczucia poświęcić dobru publicznemu; a przekonanym będąc, że nic nie może być lepszem dla naszego województwa, jak poruczyć przewództwo naszego sejmiku JO. księciu, który go do pomyślnego kresu doprowadzi; na boku zostawiając moją krzywdę i mimo siebie puszczając, ile uciążliwych