rymby tylu marnowało świetne zdolności — w którymby ci nawet, którzy coś dają, dawali tak mało — tak niesłychanie mało, w stosunku do tego, co im Bóg dał.
Drugi list od ciotki z naleganiem, bym przyspieszył przyjazd. Jadę, kochana ciociu, jadę — a Bóg widzi, że robię to tylko z przywiązania do ciebie, bo inaczej wolałbym tu zostać. Ojciec mój czuje się nie zdrów; od czasu do czasu doznaje drętwienia w całej lewej połowie ciała. Na prośbę moją wezwał lekarza, ale jestem pewien, że lekarstwa, jakie mu przepisano, zamknął do szafy, jak to zresztą zwykł czynić od kilkunastu lat. Raz otworzył tę szafę, i pokazując mi setki butelek i buteleczek, słojów, słoików, pudełek, powiedział: «Zlituj się, gdyby to najzdrowszy człowiek zjadł i wypił, to jeszczeby nie wytrzymał, a cóż dopiero człowiek chory!» Dotychczas pogląd taki nie wyrządził ojcu wielkiej krzywdy, ale jestem niespokojny o przyszłość.
Drugim powodem niechęci do wyjazdu są dla mnie zamiary ciotki. Naturalnie, że chodzi jej o to, by mnie ożenić. Nie wiem, czy ciotka