nie przeciwnika, ile na wyzyskanie wzruszeń walki.
Mówiłem raz o tem — naturalnie obwijając rzecz, ile możności, w bawełnę — z jedną bardzo sprytną kobietą, nawpół tylko Polką, bo ojciec jej jest Włochem. Ta, wysłuchawszy mnie, odrzekła:
— Pan masz w tej sprawie pogląd lisa na gołębnik. Nie podoba ci się to i psuje ci humor, że gołębie mieszkają zwykle wysoko, i że mają skrzydła lotniejsze od kurzych. Wszystko, co mówisz, wypada raczej na korzyść Polek.
— A to jakim sposobem?
— Bo im Polka jest nieznośniejszą, jako cudza żona, tem może być pożądańszą, jako własna.
Przyparto mnie, jak to mówią, do muru i na razie nie umiałem znaleźć odpowiedzi. Może być przytem, że mam trochę pogląd lisa na gołębnik. Niewątpliwem jest także, że gdybym się miał żenić w ogólności, a w szczególności żenić z Polką, tobym tej Polki szukał nietylko między gołębiami, mieszkającymi wysoko, ale i między gołębiami białymi.
Jestem jednakże, jak owe ryby, które, na pytanie, z jakim sosem chcą być przyprawione, odpowiadają, że przedewszystkiem wcale nie
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/052
Ta strona została uwierzytelniona.