życzą sobie być przyprawione. Tu wracam do zarzutów przeciw wam, miłe rodaczki. Kochacie w ogóle więcej dramat w miłości, niż samą miłość. W każdej z was siedzi królowa — i tem ogromnie różnicie się od innych kobiet; każda z was sądzi, że już tem samem wyrządza łaskę i dobrodziejstwo, jeśli się pozwala kochać; żadna nie zgodzi się na to, by być tylko dodatkiem, tylko dopełnieniem męskiego życia, które ma przecie inne cele. Wy chcecie, żebyśmy dla was istnieli, nie wy dla nas. Następnie kochacie lepiej dzieci, niż męża. Dolą jego jest dola satelity. Widziałem to, obserwowałem nieraz — takie jesteście powszechnie; gdzieniegdzie tylko świecą wyjątki, jak dyamenty wśród osypiska. Nie! — moje księżniczki — pozwólcie uwielbiać się zdaleka.
Odsunąć raz na zawsze na drugi plan wszystkie cele, wszystkie ideały, płonąć codziennie, jak kadzidło na ołtarzu żony — i do tego własnej żony, o, panie moje — to dla człowieka trochę zamało!
Moja samowiedza pyta mnie wprawdzie zaraz: «Właściwie, co ty masz lepszego do roboty, jakie zamiary, jakie cele? Jeśli kto, to ty stworzony jesteś na ofiarę całopalną».
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/053
Ta strona została uwierzytelniona.