Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

się zawsze, byś się ożenił z jaką cudzoziemką — niechże będzie Anielka!...
Zbliżyłem się do niego, a on objął prawą ręką moją szyję, uściskał mnie i rzekł:
— Cobym dał, gdybym mógł jeszcze tak samo uściskać synowę!
Począłem go zapewniać, że to niechybnie nastąpi. W dalszym ciągu mówiliśmy o moim zamiarze sprowadzenia ciotki, Anielki i jej matki do Rzymu. Po oświadczeniu się listownem, mógłbym tego wymagać, a te panie zgodziłyby się niewątpliwie na przyjazd, ze względu na ojca. W takim razie ślub odbyły się w Rzymie — i bardzo prędko.
Ojcu podobał się niezmiernie ten plan, bo ludzie starsi i chorzy lubią widzieć naokół siebie dużo życia i ruchu. Wiedziałem także, że Anielka będzie uszczęśliwiona z takiego obrotu rzeczy, więc i sam nabierałem z każdą chwilą więcej ochoty. W tydzień mogło być wszystko przeprowadzone. Czułem, że taka energia i taka stanowczość będą trochę przeciwne mojej naturze, ale właśnie ta myśl, że się na nie zdobędę, sprawiała mi przyjemność. Przytem, jako człowiek obdarzony wyobraźnią, widziałem się już ciceronującego Anielce po Rzymie. Ci tylko, którzy