tego przykład na Laurze. Obrzmienie jej twarzy było bardzo małe, zresztą prawiem go nie widział, bo obracała się uparcie do mnie zdrowym profilem; ale, że oczy miała cokolwiek zaczerwienione i powieki nieco cięższe, niż zwykle, nie była to już ta sama, doskonała w swej harmonii twarz — i daleko jej było do codziennej piękności. Oczywiście, nie dałem Laurze tego poznać, ale ona przyjmowała moje pieszczoty z jakimś niepokojem, zupełnie tak, jakby ją dręczyły wyrzuty sumienia. Widocznie, wedle jej zasad, fluksya jest śmiertelnym grzechem.
Szczególne, bądź co bądź, zasady! Ja także mam niewątpliwie duszę starożytnego Greka, ale poza poganinem, jest przecie we mnie jeszcze i coś więcej. Laura może być z czasem bardzo nieszczęśliwa ze swoją filozofią. Rozumiem jeszcze, że można uczynić sobie religię z piękności w ogóle, ale czynić ją sobie z piękności własnej, jestto przygotowywać sobie nieszczęście. Co mi za religia, którą jedna fluksya podrywa, a którą pryszczyk na nosie jest mocen zburzyć do cna?
Trzeba jednak jechać do Szwajcaryi, bo upały zaczynają być trudne do wytrzymania. Przy-