że musi mieć poczciwe serce. Tydzień służyłem im, jak cicerone, a po tygodniu oświadczyłem się.
— Jakto? po tygodniu?
— Tak, bo one wracały do Florencyi.
— W każdym razie należysz pan do ludzi, którzy niedługo się namyślają.
— Gdyby to było w kraju, trwałoby niezawodnie dłużej, ale tu, ja, panie, miałem ochotę całować ją po rękach za to samo, że Polka...
— Tak, ale małżeństwo, to taki przełom w życiu.
— To prawda. Ale co ja lepszego mogłem wymyślić we dwa lub trzy tygodnie, niż w tydzień? Miałem pewne skrupuły — przyznaję. Trochę mi przykro o tem mówić... W naszej rodzinie jest dziedziczna głuchota. Dziad na starość nie słyszał nic, ojciec ogłuchł w czterdziestym roku życia... Można z tem żyć, ale bądź co bądź, to kalectwo ciężkie, zwłaszcza dla otoczenia, bo głusi bywają niecierpliwi. Otóż łamałem się z myślą, czy godzi się wiązać życie takiej dziewczyny ze sobą człowiekowi, któremu to kalectwo prawdopodobnie grozi — i z którym pożycie może być trudne.
Teraz dopiero spostrzegłem, że Łukomski w wyrazie oczu, w ruchach głowy, w sposobie,
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/216
Ta strona została uwierzytelniona.