byłam niespokojna, czyś nie chory i nie mogłam wytrzymać. Bóg widzi, ile mnie kosztowało nie pokazać po sobie niczego, zwłaszcza, że czułam oczy Anielki, wlepione we mnie. Ale jakoś się przemogłam; powiedziałam nawet: «Leon zawsze zbolały, chwała jednak Bogu, zdrów i przesyła wam ukłony». Anielka spytała niby zwyczajnym głosem: «Czy długo jeszcze zabawi we Włoszech?» Widziałam, ile się mieści w tem pytaniu i nie miałam odwagi powiedzieć prawdy, zwłaszcza, że to było przy Chwastowskim i służbie; powiedziałam więc tak: «Niedługo; myślę, że się wkrótce tu wybierze». Żebyś ty, widział te ognie, które przez nią przeleciały, tę radość, te wysiłki, żeby się nie rozpłakać. Biedactwo! Mnie się dziś chce płakać, gdy o tem wspomnę. Co przeszłam, wróciwszy do siebie, to nie uwierzysz; aleś ty napisał wyraźnie: «Życzę jej szczęścia z Kromickim» — i trzeba było — sumienie kazało, otworzyć jej oczy. Nie potrzebowałam jej wołać, bo nadeszła sama; wówczas powiedziałam jej tak: «Anielciu, ja wiem, że ty jesteś dzielna, poczciwa dziewczyna, która się zawsze zgodzi z wolą Bożą. Musimy pomówić otwarcie. Wiem, moje dziecko, że między tobą i Leonem zaczynało się coś po-
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/231
Ta strona została uwierzytelniona.