się stosuje do kobiety, która po za murami swej cnoty, nosi w piersiach takiego zdrajcę, jakim jest serce. Ale Klara może być spokojna. Pojedziemy w spokoju; ona, ja, stara krewna i głucha klawiatura.
Od trzech dni jestem w Warszawie, ale nie mogłem dotąd wyruszyć do Płoszowa, albowiem zaraz po przyjeździe dostałem bólu zębów i twarz mam opuchniętą. Nie chcę się tak przedstawiać tym paniom.
Widziałem już Sniatyńskiego, ciotka była także u mnie i witała mnie, jak marnotrawnego syna. Anielka przyjechała przed tygodniem. Matka jej jest tak chora, że lekarze, którzy początkowo chcieli wysłać ją do Wiesbadenu, uznali obecnie, że nie przeniosłaby żadnej podróży. Zostanie więc w Płoszowie aż do powrotu do zdrowia lub do śmierci — i Anielka z nią, o ile Kromicki nie załatwi prędko swych spraw i nie uzna za stosowne obrać gdziekolwiek stałej siedziby. Tymczasem z tego, co mi mówiła ciotka, wnoszę, że podróż jego potrwa kilka miesięcy. Starałem się wyciągnąć z ciotki jak najwięcej wiadomości o Anielce i poszło mi