Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.2.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

— I on wie o tem, jeszcze lepiej, niż my, więc okłamuje umyślnie te kobiety.
— Może dlatego, żeby się nie martwiły zbytecznie.
Ciotka wpadła w gniew jeszcze większy.
— Co to nie martwiły! Nie byłyby się martwiły, żeby nie był sprzedał. Nie broń go napróżno! Każdy musi go za to potępić. Chwastowski nie posiadał się z oburzenia. Rozpatrzył się w tych interesach i powiada, że choćby grosza znikąd nie było, on w parę lat podjąłby się oczyścić te majątki, a pieniędzy ja pierwszabym dała — i tybyś dał. Dałbyś? Widzisz! A teraz wszystko przepadło!
Począłem następnie wypytywać o zdrowie Anielki. Dopytywałem z ukrytym, dziwnym, niewytłomaczonym niepokojem, bom się bał usłyszeć coś takiego, coby było zupełnie naturalne, co leżałoby w porządku rzeczy, a co jednak potargałoby, sam nie wiem dlaczego, moje nerwy ze szczętem. Jestem wielki nędzarz! Na szczęście, ciotka zrozumiała o co mi chodzi, odrzekła bowiem z taką, jak poprzednio, złością:
— Na nic się nie zanosi!... Majątek to potrafił sprzedać, a nie zanosi się na nic!
Zwróciłem zaraz rozmowę na inny przed-