miot. Powiedziałem ciotce, że przyjechała jednym pociągiem ze mną największa współczesna fortepianistka, a zarazem osoba bardzo majętna, która niczego tak nie pragnie, jak dać parę koncertów na biednych. Usposobienie ciotki jest jednak osobliwsze. Przedewszystkiem zaczęła fukać na Hilstównę, że nie przyjechała w zimie, kiedy jest najlepszy czas na koncerty; następnie dopiero namyśliła się, że nie jest jeszcze całkiem zapóźno i w te pędy chciała biedz do Klary. Ledwiem mógł ciotce wytłómaczyć, że lepiej będzie, gdy uprzedzę Hilstównę o jej wizycie. Ciotka stoi na czele kilku stowarzyszeń dobroczynnych i uważa za punkt honoru złupić dla nich, kosztem innych towarzystw, co się tylko da — boi się więc, żeby jej kto nie podszedł.
Wychodząc, spytała mnie:
— Kiedy przeniesiesz się do Płoszowa?
Lecz ja odpowiedziałem, że się wcale nie przeniosę. W drodze namyśliłem się, że lepiej będzie, gdy zamieszkam w Warszawie. Płoszów leży o milę; pojadę więc tam każdego rana i zostanę aż do wieczora. Dla mnie jestto wszystko jedno, a nie dam w ten sposób ludziom powodu do przypuszczeń. Wolę, żeby i pani Kromicka
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.2.djvu/050
Ta strona została uwierzytelniona.