Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.2.djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.

im pokoju, ale po chwili śliczna jej główka znów wychyliła się przezedrzwi.
— Przypomniałam sobie, żeś nie zaprosił panny Hilst! — rzekła.
— A nie zaprosiłem.
— Dlaczego?
— Bo ja ją kocham w ukryciu — odrzekłem, śmiejąc się.
— Nie; czemu jej nie zaprosiłeś?
— Jeśli chcesz, to jeszcze to uczynię.
— Jak ty wolisz — odpowiedziała, chowając się napowrót.
Ja zaś wolałem nie zapraszać panny Hilst.
W godzinę później ruszyliśmy w Aleje Belwederskie. Anielka była ubrana w kremową suknię, strojną koronkami. Tak nauczyłem się wypowiadać jej wszystko oczyma, że czytała w nich wyraźnie mój zachwyt; poznałem to z jej twarzy, nawpół rozpromienionej, nawpół zakłopotanej. Po drodze zatrzymaliśmy się przed willą państwa Zawiłowskich, zaledwie jednak miałem czas zadzwonić, gdy drzwi otworzyły się i panna Helena, przybrana w szaro-srebrzystą suknię, stanęła, a raczej przebiegła koło mnie w całym swym majestacie, zaledwie kiwnąwszy mi głową. Jestto więcej brzydka, niż ładna blon-