Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.2.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.

walczyć z ogarniającem ją uczuciem i postanowiłem być stanowczym.
Przypuszczam, że w Płoszowie nie zabraknie sposobności. Jutro tam wracamy. Dzisiejszy mój obiad, rozmowy i zabawa odegrały rolę dalszych kropel narkotyku. Ona nawet nie przypuszcza, ile czeka nas oboje szczęścia — musi mi tylko oddać na to swoją duszę zupełnie, bez zastrzeżeń i granic.
Lubo ciotka ostrzegła panią Celinę, że może zostanie z Anielką do jutra w Warszawie, mieliśmy wracać jeszcze dziś, po moim obiedzie, tymczasem zaszedł wypadek, który nas powstrzymał. Obiad z następną po nim herbatą, przeciągnął się do dziesiątej, w chwili zaś, gdy ostatni goście wyjechali, dano znać, że «Naughty-boy» zachorował. Zrobił się wielki zamęt. Zanim posłano po weterynarza i zanim go znaleziono, była północ. Ciotka ani chciała myśleć o wyjeździe.
Anielka miała ochotę wracać, ale spostrzegła, że chwycę się lada pozoru, by ją odwieść do Płoszowa — ona zaś jeszcze się boi. Ciotka powiedziała jej, że wróciwszy tak późno, rozbudzi cały dom i matkę, a wreszcie rzekła:
— Leon nie ma mi za złe, że ja zawsze