Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

jakby przebłagać, wprowadzić w lepszy humor i wrócić do dawnych stosunków. Na ten widok ogarnęła mnie wściekłość, która odbiła się w mojem postępowaniu z Anielką. Nigdy nie byłem dla niej, a tem samem i dla siebie tak niemiłosierny.


4 Lipca.

Dziś, wracając z Wandelbahnu, spotkałem ją na moście, naprzeciw kaskad. Zatrzymała się nagle i poczęła coś mówić, ale huk wodospadów zagłuszył jej słowa. Rozdrażniło mnie to, bo mnie teraz wszystko rozdrażnia, więc sprowadziwszy ją z mostu, w stronę naszej willi, rzekłem z niecierpliwością:
— Nie mogłem dosłyszeć coś do mnie mówiła.
— Chciałam cię spytać — odpowiedziała ze wzruszeniem — czemu ty taki dla mnie jesteś? Czemu ty nie masz wcale dla mnie litości?
A mnie wszystka krew zbiegła do serca na te słowa:
— Czy ty nie widzisz — odrzekłem prędko — że cię kocham bez pamięci. Jak można za nic mieć takie uczucie! Słuchaj, ja już od ciebie niczego nie chcę. Powiedz mi tylko, że mnie