Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

łowo o mnie. Powiedziałem Anielce, że mam od niej list, wskutek czego Anielka, chcąc widocznie stworzyć zupełną pogodę między nami, zaczęła mnie nią prześladować. Ja oddałem jej pięknem za nadobne, mówiąc, że Śniatyński stracił jakoś w ostatnich czasach głowę. Przez chwilę śmialiśmy się oboje i żartowali. Dusza ludzka jest jak pszczoła, która szuka słodyczy nawet na gorzkich kwiatach. Najnieszczęśliwszy człowiek stara się wycisnąć choć odrobinę szczęścia nawet z własnej męki i by to uczynić, chwyta za lada cień, za lada pozór. Czasem myślę, że ta niepohamowana potrzeba jest dowodem, iż nam się jeszcze coś należy po śmierci. Jestem przekonany, że pesymizm wymyślono także gwoli tej potrzeby, dla pociechy, jaką mogło sprawić ujęcie ogólnej niedoli w filozoficzną formułę. Było to zaspokojeniem dążenia do świadomości i prawdy, szczęście zaś nie jest niczem innem, jak szeregiem zaspokojeń.
A może też miłość jest tak ogromnem źródłem szczęścia, że nawet najciemniejsza jeszcze jest przetkana promieniami; dość, że taki promyk dziś zaświecił nam obojgu. Nie spodziewałem się już tego. Nie spodziewałem się również, żeby człowiek, który w pragnieniach swoich nie