że mąż, który stanie nad brzegiem ruiny, nie ma prawa pociągać za sobą żony w otchłań nędzy?
— Ja mówiłem tylko, że sprzedaż żony jest zawsze szelmostwem. Zresztą, żona powinna dzielić losy męża. Dziękuję ci za taką, która zgodzi się na zerwanie małżeństwa, dlatego tylko, że mąż stracił majątek.
— Przypuściwszy, że się nie zgodzi, on może przeprowadzić rozwód mimo jej woli. Każde w takim razie powinno pilnować swego tylko obowiązku... Przytem, jeśli ona widzi, że przez rozwód może w dodatku uratować męża, to dobrze zrozumiany obowiązek nakazuje zgodzić się.
— O tych rzeczach przykro nawet mówić.
— Dlaczego? Czy ci zaczyna być żal Rumuna?
— Nie? Dalibóg, zawsze go będę miał za szuję.
— Bo nie umiesz patrzeć objektywnie. Ale to nic dziwnego. Taki, któremu wszystko idzie, jak po maśle, nigdy nie potrafi zdać sobie sprawy z psychologii bankruta, chyba byłby filozofem — a filozofia nie chodzi w parze z robotą milionów...
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/068
Ta strona została uwierzytelniona.