ręczę natomiast, czy Kromicki, gdy za powrotem z Nassfeld dowiedział się o całem przejściu, nie westchnął z cicha i nie pomyślał, że jednak świat szedłby zwykłym biegiem, gdyby zabrakło na nim Płoszowskich.
Przyszedł zmęczony i kwaśny. Belgowie, których poznał i z którymi jechał do Nassfeld, byli to kapitaliści z Antwerpii. Nazwał ich kilkakrotnie idyotami za to, że zadawalniają się trzecim procentem od swoich kapitałów. Powiedział mi wreszcie na odchodnem, że jutro musi ze mną w ważnej sprawie pomówić. Dawniej byłbym się tem zaniepokoił, obecnie domyślam się, że to będą jakieś finansowe propozycye. Byłbym go natychmiast wezwał na tę rozmowę, alem chciał zostać sam z memi myślami, z mojem szczęściem, z moją Anielką w sercu i w duszy... Uścisnąłem jej rękę na dobranoc, jak człowiek, który kocha, a ona oddała mi równie gorąco uścisk. Czyś ty już moja naprawdę?
Rano, zaledwie skończyłem się ubierać, ciotka przyszła do mego pokoju i po powitaniu, rzekła bez żadnych wstępów:
— Wiesz, w czasie twej niebytności Kromi-