Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

micki miał sam jeden prawo do pewnych dostaw. Niebezpieczeństwo interesu leżało w tem, że kapitały, które trzeba było wyłożyć zaraz, wracały po przejściu całej procedury biurowej, zatem zwolna, a powtóre, że Kromicki miał do czynienia z poszczególnymi dostawcami, których interesem było dawać materyał jak najgorszy, cała zaś odpowiedzialność za to ciążyła na nim. Ten ostatni punkt zdawał go niejako na łaskę i niełaskę intendentury, która zresztą miała zupełne prawo przyjmować tylko materyał dobry. Bóg wie, jakie niebezpieczeństwa mogły z tego powodu grozić Kromickiemu.
Wysłuchawszy jego opowiadania, które trwało z godzinę, odrzekłem:
— Mój kochany, wobec tego, co przedstawiasz, ani ja, ani ciotka, nie możemy zostać twymi spólnikami...
Twarz Kromickiego zżółkła w jednej chwili.
— Powiedz mi, czemu?
— Bo jeśli ty, mimo wszelkich ostrożności, będziesz miał proces, my nie chcemy w nim figurować.
— Rozumując w ten sposób, nie zaczęłoby się żadnego interesu.
— My też nie mamy najmniejszego powodu