samo jak mam świadomość swoich stanów psychicznych i czuję, że moja żywotność przesila się — i że idę ku czemuś złemu.
Nie zwaryjuję nigdy. Zupełnie nie wyobrażam sobie, jak mógłby nadejść taki czas, w którym przestałbym siebie kontrolować. Zresztą znakomity jeden lekarz, a co więcej rozumny przytem człowiek, powiedział mi, że przy pewnym stopniu w rozwoju świadomości, jestto rzecz niemożliwa. Zdaje mi się nawet, żem o tem pisał. Lecz nie warjując, mogę dostać jakiejś ogromnej choroby nerwowej — a że wiem trochę, co to jest — więc zupełnie szczerze mówię, że wolałbym każdą inną.
Ogólnie biorąc, nie wierzę w doktorów, zwłaszcza takich, którzy wierzą w medycynę, ale być może, że trzeba się będzie poradzić, zwłaszcza, że i ciotka sobie tego życzy. Wiem zresztą jedno lekarstwo niezawodne: gdyby Kromicki umarł i gdybym się ożenił z Anielką, to byłbym zdrów. Choroby, płynące z nerwów, należy leczyć przez nerwy.
Ale ona nie zechce być moim lekarzem, choćby chodziło o moje życie.
Byłem z nią i ciotką u Angelego. Dziś odbyło się pierwsze posiedzenie. Jaką ja jednak
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.