w Wiedniu, gdy pani Celina powiedziała mi «wielką nowinę.»
Co to był za dzień! Przyszedłem po drugiej wizycie doktora spytać o Anielkę. Przez głowę mi nie przeszło podobne podejrzenie; nie rozumiałem nic, nawet i wówczas, gdy pani Celina powiedziała mi:
— Doktor zapewnia, że to są objawy czysto nerwowe, prawie bez związku z jej stanem.
Ona zaś, widząc, że się niczego nie domyślam, zaczęła mówić z zakłopotaniem:
— Bo muszę ci powiedzieć wielką nowinę...
I powiedziała mi «wielką nowinę.» Usłyszawszy ją, poczułem cynę w ustach i zrobiło mi się zimno w mózgu — zupełnie jak wówczas, gdym zobaczył niespodzianie Kromickiego.
Wróciłem do hotelu. Pamiętam doskonale, że między różnemi uczuciami, jakie mną targały, była i potrzeba śmiechu. Ta idealna istota, której nawet i miłość platoniczna wydawała się czemś niedozwolonem, która zamiast «miłość,» mówiła: «przyjaźń!...»
Czułem potrzebę śmiechu — a także i rozbicia głowy o mur.
Zachowałem jednak jakąś mechaniczną przytomność... Dało mi ją poczucie, że skończyło
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.