ręka. Nic nie wiem, prócz tego, że w cierpieniu niema dla mnie pociechy w religii.
Gdy Anielka wyszła za Kromickiego, myślałem, że między nami wszystko skończone. Tymczasem to nie była prawda. Teraz dopiero mam zupełne przekonanie, że wszystko skończone, bo rozdziela nad nietylko nasza wola, nietylko mój wyjazd, ale coś, co leży po za nami, niezależna od nas siła rzeczy.
To są odmienne całkowicie koleje, których nic zbliżyć nie może, nawet nasza wola. W kolejach Anielki będą cierpienia, ale będą nowe światy, nowe uczucia, nowe życie, przedemną zaś jest zupełnie pusto. Ona niezawodnie rozumie to tak dobrze, jak ja.
Ciekawym, czy ona sobie czasem mówi: tego człowieka zgubiłam — może bez winy — alem go zgubiła.
Nic mi z tego nie przyjdzie, a jednak chciałbym, żeby mnie choć żałowała.
I być może, że będzie, póki jej dziecko nie przyjdzie na świat. Potem wszystkie jej uczucia popłyną innem korytem — a ja przestanę dla niej istnieć. To także siła rzeczy, to także prawo natury.
Wyśmienite prawa!
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.