Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.

żartuje z nią — i uczy ją grać w szachy. Za to pani Celina doprowadza mnie do rozpaczy. W miarę, jak Anielka była dziś coraz weselsza, ona przybierała coraz bardziej grobową fizyognomię. Czyniłem jej dziś z tego powodu nader ostre wyrzuty.


14 Listopada.

Jesteśmy wszyscy w Warszawie, z porady doktora, Anielce powiedziano, że w domu, w Płoszowie będą zaprowadzać kaloryfery, wskutek tego trzeba się wynieść na kilka tygodni. Droga zmęczyła ją mocno. Pogoda zła. Ale jestem kontent, żeśmy przyjechali, bo tu jestem pewniejszy mojej służby. Dom trochę w nieładzie. Mnóstwo obrazów wypakowanych. Anielka, mimo zmęczenia, chciała je oglądać, więc służyłem jej jako cicerone. Powiedziałem, że mojem najmilszem marzeniem jest być kiedyś jej przewodnikiem po Rzymie, ona zaś odrzekła jakby z odcieniem smutku:
— Ja także często myślę o Rzymie, ale czasem zdaje mi się, że tam już nigdy nie będę.
Mnie się serce ścisnęło, bo teraz boję się wszystkiego, nawet przeczuć i w byle słowie