Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

nie znalazły; zniechęcenie było ogólne. Szlachta wiadomość o czytelni przyjęła jaknajgorzej. Słyszałem bardzo rozsądne dowodzenie jednego z tamtejszych obywateli; „Dajcie im (mówił o małomiasteczkowych urzędnikach) naukę, dajcie im wykształcenie, a ręczę, że zechcą stanąć narówni z nami, zechcą bywać u nas, zechcą być przyjmowani, będą się uważać za równych nam. Przez Bóg żywy! zastanówcie się, do czego to prowadzi! Nie przewracajcie im w głowach! Gdzież społeczeństwo bez klas niższych i wyższych? Pamiętajcie, że zbytnia nauka niweluje różnice między klasami. Ja ostrzegam was — idziecie do zamętu! Ja mówiłem! ja umywam ręce! ja robiłem, co mogłem“ i t. d.
Nie przytaczałbym tego dowodzenia, gdyby nie to, że człowiek, który tak mówił, jest znakomitością w swoim powiecie.
Miał racyę. Ileż to niepotrzebnych rzeczy te niewinne głowy dowiedziećby się mogły z książek. Prawdziwie wolę nawet kosterę, gracza, pijaka niż człowieka z przewróconą głową. Niepotrzebnie także nauczał ich Wilk, że przyjmowanie śnia-