Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/84

Ta strona została uwierzytelniona.

Tu zaczęły się modły, zaklęcia i przeprosiny, ale, niestety, Wilk nie należał do idealnej szkoły wielbicieli poczciwych kmiotków, a może i łagodności miał zamało — słowem, poszedł nieborak Bartek do sądu.
Wilk poleciał nazajutrz osobiście do Strączka i do Hoszyńskich i, kto wie, coby się stało, szczęściem, nikogo z nich nie zastał w domu. Ale co się odwlekło, to nie uciekło. Sprawa poszła do miejscowych sądów. Wilk wygrał ją, choć żadną miarą nie mógł uzyskać wyroku, jakiego pragnął najbardziej. Chodziło mu o to, żeby Strączek poszedł do kozy, ale Strączek skazany był tylko na karę pieniężną, którą Wilk obiecywał sobie oddać na pomnożenie czytelni.
Cały wyrok wydany był zaocznie. Strączek, dowiedziawszy się o tem, kazał odpowiedzieć jednem słowem:
— Dobrze.
Przykro jednak było naszemu bohaterowi, tembardziej, że od tego czasu posypały się nań klęski jedna za drugą. Wypadło znów kilka szkód w polach, wy-