Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.

dnak nie osiwiał, ani ołysiał, ani się pochylił, ani nawet nie był smutny. Po godzinie pracy niktby go nie odróżnił od wczorajszego i codziennego Wilka. O ósmej wrócił do domu i jadł dobrze.
Parobcy zauważyli jednak, że tego dnia nie był zbyt cierpliwy; ale on i zawsze niezbyt był cierpliwy. Wieczorem znów pojechał do Strączka w sprawie połamanych drzewek i znów odpowiedziano mu, że pana niema. Wilk domyślał się, że go nie przyjmują, ponieważ jednak nazajutrz była niedziela, sądził, że złapie Strączka i rozmówi się z nim po kościele.
Niestety! nie przewidywał, co z tej rozmowy wyniknie. Już w czasie sumy Wilk zauważył, że zebrani obywatele, zamiast zwykłych pogawędek i polowań, woleli patrzeć na niego i szeptać między sobą tajemniczo. Strączek przyjechał później i, o ile Wilk mógł miarkować, przyjechał pijany. Za jego przybyciem spojrzenia i szepty zwiększyły się.
Wkrótce domysły Wilka zaczęły się wyjaśniać. Wyszedłszy z kościoła, spostrzegł, że obie strony ścieżki, przez którą