Zresztą znajomość nasza z nim krótko trwała, albowiem Becker zachorował ciężko na febrę i przeniósł się następnie do francuskiego szpitala. Powiadają, iż przyczyną jego choroby było to że pozwalał sobie chodzić po słońcu tylko w fezie — nieostrożność rzeczywiście dziwna w człowieku tak doświadczonym.
Drugą, ciekawą ze wszech miar osobistością, był profesor Dabeni z Genui. Ten przybył umyślnie do Zanzibaru dla poszukiwania pewnego gatunku nietoperza — i poruszał ziemię i niebo, by go znaleźć. Codziennie murzyni znosili mu całe tuziny nietoperzy, między któremi uczony profesor szukał jednak ciągle napróżno pożądanego gatunku. Po za tą sprawą nic go nie obchodziło, ni Zanzibar, ni cała Afryka, ni upały, ni febra; nie umiał też prawie mówić o czem innem. Rodacy jego, których kilku przychodziło do „Hôtel de la Poste“, wyśmiewali się z niego, ile się zmieściło, co jednak uczony znosił z niezmąconym spokojem i słodyczą.
Między innymi Włochami poznaliśmy, lubo na krótko, pana Robecchi, młodego podróżnika, atletycznej postawy, który dziwił murzynów swoją nadzwyczajną siłą. Miał on zamiar złożyć w Zanzibarze karawanę i ruszyć z nią na wy-
Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.