konsula angielskiego w Zanzibarze, pana Ewan Smitha, od osób, zajmujących wysokie stanowiska w Anglii. Łatwość, z jaką te listy otrzymałem, wprawiła mnie poprostu w zdumienie, albowiem osób tych nietylko nigdy w życiu poprzednio nie widziałem, ale nie byłem z nimi w żadnych stosunkach. Taka uprzejmość i dostępność są jednak dowodem wysokiej kultury, jaką nie wszędzie można znaleźć. Miło mi też przy tej sposobności załączyć kilka słów podziękowania, komu należy, za ową uprzejmość i pomoc, która istotnie okazała się bardzo skuteczną.
Barona von Redwitza poznałem w klubie niemieckim tegoż samego dnia, w którym przybyłem do Zanzibaru. Istnieje tu takie prawo, że kto przywozi ze sobą broń, musi złożyć świadectwo odpowiedniego konsulatu, że nie czyni tego w celach handlowych. Otóż, ponieważ w Zanzibarze nie ma wcale konsula ruskiego, p. Redwitz sam ofiarował się nam zastąpić go w tej sprawie. Był on poprzednio pierwszym drogmanem ambasady w Konstantynopolu i znał dobrze zacnych pp. Groplerów, u którym mieszkałem w czasie mego pobytu w tem mieście. Jest to człowiek, należący widocznie do wyższych sfer
Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/170
Ta strona została uwierzytelniona.