Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

wydaje miesięcznie jakąś nadzwyczajną sumę rupij. Prywatne mieszkanie p. Ewan Smitha zaciekawiło mnie niepomiernie, jako model, z którego można poznać, jak mieszkają i żyją zamożni Anglicy w Indyach i w ogóle w krajach egzotycznych. Trochę wyglądało ono na muzeum, jeśli nie ściśle, to przeważnie etnograficzne. Na ścianach broń wszelkiego rodzaju: miejscowa i sprowadzona z głębi lądu, więc tarcze, łuki, włócznie i maczugi, poukładane w rozety; gdzieniegdzie głowy antylop, rogi bawole; niżej delikatne maty z różnych wysp, dywany perskie; po kątach pełno biblotów indyjskich i japońszczyzny, wszystko to zaś ożenione z solidnym komfortem angielskim, bez którego Anglik obyć się nigdzie nie może — i który najdziksze kraje, najbardziej zapadłe kąty świata, zmienia mu w „home“, miły dla duszy. Jeśli prawdą jest, że Niemiec szuka ojczyzny tam, gdzie mu dobrze, to można powiedzieć, że Anglik zabiera ją wszędy ze sobą i dlatego wszędzie mu dobrze.
Sir Ewan Smith, obecnie przeniesiony do Marokko, jest to gentelman w pełni sił i energii, w obejściu nader uprzejmy; uczynił on mi wrażenie człowieka wszechstronnej kultury, światowego, lubiącego życie, a w niem nietylko este-