Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

zanzibarskim: „Marathon“ i „Redbreast“. Pierwszy zwłaszcza zaciekawił mnie, jako zbiór wszystkich najnowszych ulepszeń, pomysłów i wynalazków wojennych. Jest to straszliwa maszyna, posiadająca wszelkiego rodzaju armaty, począwszy od najcięższych, z którychby niemal skały kruszyć można, aż do pistoletowych i torpedowych. Statek dzieli się na trzynaście kompartymentów i jest prawie nie do zatopienia — chcąc go bowiem pogrążyć, trzeba rozbić wszystkie kompartymenty. Jeśli choć jeden ocaleje, statek trzyma się na powierzchni morza.
Co do „Redbreasta“, ofiarowano nam go na przejazd do Bagamoyo. Była to wielka grzeczność, inaczej bowiem musielibyśmy jechać tam żaglową feluką arabską, w ciągu dwudziestu czterech godzin, wśród robactwa, w niesłychanym brudzie i zaduchu, podczas gdy „Redbreast“ zrobił tę drogę w niespełna czterech godzinach.
Dnia 20 lutego konsul zaprosił mnie na uroczystą audyencyę do sułtana. O dziewiątej zrana przyszedłem, wraz z towarzyszem moim, do konsulatu, gdzie znalazłem i samego sir Ewan Smitha i jego sekretarzy, przybranych w paradne mundury. Dwóch kapitanów z „Marathonu“ i „Redbreasta“ przyłączyło się do nas i w chwilę pó-