Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.
II.


Wyruszenie z Bagamoyo. — Wątpliwość. — Widoki przydrożne. — Ścieżki. — Zarośla. — Dzikie pola. — Przejście kałuży. — Spotkanie karawany. — Skóry pawianów. — Widoki europejczyków w Afryce. — M’toni. — Poborca. — Rzeka Kingani. — Krokodyle. — Blaski na rzece. — Wyprawa szalupą. — Hipopotamy. — Atak. — Powrót. — Druga wyprawa. — Dwie głowy. — Hipopotam toczony w dół rzeki. — Zachód słońca — Idziemy dalej.


Z powodu wojny w kraju Massai, zaburzeń w U-Zagara i niepewności położenia we wszystkich odleglejszych okolicach, wycieczka nasza w głąb kraju musiała być znacznie ograniczoną. Powiedzieliśmy sobie jednak: pójdziemy, dokąd będzie można — i gdy wszystkie przygotowania zostały wreszcie ukończone, ruszyliśmy, nie zwłócząc.
Był to dla nas radosny dzień. Wstawszy bardzo rano, poszliśmy do sali jadalnej, gdzie ojciec Stefan, brat Oskar i inni misyonarze zgromadzili się, by zjeść z nami ostatnie śniadanie.