Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/317

Ta strona została uwierzytelniona.

poematów lub powieści, w których i natura i namiętności odczuwane są jedynie przez książki, jako sposoby literackie. Ile jest warta taka sztuka, czerpana nie z żywych źródeł, ale z drugiej ręki, nie potrzeba mówić. Trudno jest doradzać komuś podróż na anemię talentu i nie myślę tego czynić, ale to pewna, że zapobiega ona automatyzmowi fizycznemu i umysłowemu, daje bowiem codzień inne warunki, zmusza do energii, styka bezpośrednio z naturą i z pierwotnymi ludźmi, których namiętności nie są spowite w konwencyonalne powijaki.
I wreszcie wypoczywa. W miastach człowiek się przeciwstawia otoczeniu — na morzach zaś i w lasach stapia się z niem. W wyrażeniu, że szum drzew i fale morza kołyszą i koją, jest mniej retoryki, niżby się mogło zdawać. Lasy, stepy i ocean są w stosunku do duszy ludzkiej rodzajem nirwany...
Na podobnych rozmyślaniach, przerywanych drzemką, zeszła mi znaczna część nocy. Wreszcie znużenie mnie zmogło, więc rzuciwszy się na łóżko pod namiotem, zasnąłem, na wzgardę moskitom, smacznie i twardo, choć nie na długo, bo o świcie mieliśmy ruszyć na rzekę. Wsiedliśmy do łodzi właśnie, gdy słońce wyjrzało od