Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/327

Ta strona została uwierzytelniona.

wi we wzgórza, z początku niezbyt wielkie, potem coraz wynioślejsze, aż w końcu spiętrza się w pasma gór, za któremi ciągnie się ku jeziorom obszerna wyżyna stepowa. Pasma owe przerywane, bardzo nieregularne, idą jednak przeważnie z północy na południe i stanowią rozdział wód. Rzeki, biorące początek na zachodnich pochyłościach, toczą się przeważnie do wielkich jezior, te zaś od wschodniej ściany zraszają obficie niskie pomorze i wpadają do oceanu. Rzeka Ro-Wouma oddziela na południu posiadłości niemieckie od portugalskiego Mozambiku. Idąc ku północy i pomijając mniejsze spływy, trafiamy pod óśmym stopniem szerokości na znaczniejszą ze wszystkich rzek afrykańsko-niemieckich, Rufidżji. Powstaje ona ze zlewu dwóch innych, noszących nazwy Ulanga i Ruaha. Na utworzonem przez nie międzyrzeczu mieszkają właśnie owi Wahehe, którzy w ostatnich czasach znieśli ekspedycyę niemiecką, wysłaną pod wodzą Żelewskiego. Rufidżji jest już wspaniałą, szeroką na kilka tysięcy metrów rzeką, która przy ujściu tworzy obszerną błotnistą deltę, nieustępującą, pod względem żyzności, nilowej. Kingani i Wami, między któremi przebyłem kilka tygodni, są daleko od Rufidżji mniejsze. Możnaby je nazwać siostrami,