Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/340

Ta strona została uwierzytelniona.

że także, iż samo pobrzeże było dla nich zawilgotne. Podobno nieco w głębi, na północ od rzeki Wami, można jeszcze czasem spotkać małe stadka, ale i tam nie widzieliśmy nietylko stadek, ale nawet ich śladów.
Ptactwo błotne stanowi prawdziwą ozdobę rzek tamtejszych. W miejscach płytkich, na brzegach, pod zwieszonemi nakształt arkad gałęziami drzew, przechadzają się w cieniu kuligi, kulony, czaple, żórawie, warzęchy, bąki i inne jakieś gatunki, których nazwać nie umiem, jedne o upierzeniu śnieżno białem, inne różowawe, pstre lub wrone. Żywe kolory ich piór wdzięcznie odbijają się w zacienionej wodzie, nadając krajobrazowi zarazem dziewiczy i egzotyczny charakter.
Właściwych wodnych, to jest kaczek, gęsi i nurów, mniej jest, niż brodzących. Z ziarnojadów w gajach i w kępach drzew często trafia się pentarka, niczem nie różna od hodowanej tu i owdzie w naszych kurnikach. Nie spotykałem tam jednak nigdzie tych ptaków w stanie swojskim, jakkolwiek po wsiach murzyńskich trzymają dużo drobiu, a zwłaszcza kur. Prócz pentarek, strzelaliśmy w drodze ptaki wielkości indyczek, tylko daleko wysmuklejsze, o szarem