Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/345

Ta strona została uwierzytelniona.

, choć ostatecznie, mimo ogromu i siły, jest to figura humorystyczna, wygląda bowiem jakby miał szlafrok na wyrost i jakby go opadały pewne, poniżej leżące, części ubrania. Ta ostatnia okoliczność tamuje jego ruchy. Po pierwszym strzale ratuje się ucieczką, poczem rzuca się nagle i zapalczywie na napastników, ale z powodu przyrodzonej głupoty, atakuje pierwszy lepszy przedmiot. Kamień, termitiera, krzak, drzewo — wszystko mu jedno: co na placu, to nieprzyjaciel! Nosorożce trzymają się zawsze zdala od ścieżek i w ogóle rzadkie są już na pomorzu, a raczej są tylko przechodnie, najczęściej stare samce, które wskutek nieporozumień domowych zmuszone zostały szukać sobie spokoju z tej strony gór.
Wracając do antylop, prócz owej wielkiej, o której wspomniałem, żyje antylopa bejsa, dochodząca do rozmiarów naszych jeleni. Antylopy skoczki przebiegają stepy w stadach po kilkanaście sztuk. Nazwę swą zawdzięczają temu, że pasąc się, podskakują ustawicznie, jakby podrzucane sprężyną. Najpospolitszą jest antylopa „gnu“, mająca kształty konia, a głowę byka. Jest to zwierzę z pozoru dość straszne, o dzikiem spojrzeniu i strasznym łbie, w rzeczywi-