Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/451

Ta strona została uwierzytelniona.

raźne, zbyt głębokie; zresztą wszyscy ludzie nasi słyszeli je także. Widocznie zwierz zbliżył się do wody, a ujrzawszy nagle ogień, poczuwszy dym i wyziewy ludzkie, objawiał owem grzmiącem stękaniem swoje niezadowolenie z obecności nieznanych przybyszów. W Gugurumu lwy nietylko są przechodnie, jak w Bagamoyo, ale mieszkają tu stale. Dowodzi tego sama nazwa miejscowości, która w języku ki-suahili oznacza: ryk lwa. Na nieszczęście, właściwego ryku nigdy nie słyszałem, ani tu, ani w czasie całej podróży.
Nazajutrz atak przeszedł, zostało mi tylko ogromne osłabienie. Stało się teraz dla mnie jasnem, że dostałem tego rodzaju złej febry, której dwa ataki można przeżyć, ale trzeci zabija zawsze. Uczyniłem postanowienie pozwolić sobie co najwyżej na drugi, a nie dostać wcale trzeciego. W tym celu, by łatwiej dotrzymać obietnicy, choć ledwo nogi wlokąc, ruszyłem nazajutrz świtaniem do Bagamoyo.