Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/452

Ta strona została uwierzytelniona.
X.


Karabaka. — Pochód przez błota. — Przeprawa przez Kingani. — Step. — Las palmowy. — Reszta sił. — Misyonarze. — Noc. — Drugi atak. — Osłabienie. — Lekarstwa. — Wizyta Wissmana. — Statek „Wissman“. — Morze. — Przejazd do Zanzibaru. — Szpital.


Po godzinie drogi zaszedłem do Karabaka. Jest to nazwa, oznaczająca raczej okolicę, niż jakąkolwiek ludzką osadę, znalazłem tam bowiem tylko jednę opuszczoną i zrujnowaną chatę murzyńską. Może być zresztą, źe murzyni przychodzą tu i osiedlają się na jakiś czas w ciągu roku, widziałem bowiem wzgórza, na których trawa była wypalona. Lubo zmęczony mocno, nie chciałem się zatrzymywać w owej chacie, z obawy, by nie opanowało mnie zupełne osłabienie. Z Karabaka przechodziliśmy wąwozy, szerokie na kilkanaście stóp, wypełnione grzęzkiem, słonem