Rzepę na listę popisowych, uczynił pierwsze głupstwo; poszedłszy do Rzepowej i napadłszy ją przy mędlicy, uczynił drugie głupstwo; przestraszywszy ją i męża poborem, uczynił trzecie głupstwo. O, chwilo szczytna! w której mąż prawdziwie wielki mówi sobie: jestem osłem! nadeszłaś wówczas i dla Baraniej Głowy, zleciałaś jakoby na skrzydłach z tej krainy, gdzie wzniosłe wspiera się na szczytnem, bo Zołzikiewicz powiedział sobie wyraźnie: jestem osłem!
Czyż jednak miał porzucić plan teraz, kiedy oblał go już krwią własnych... (w zapale powiedział: własnych piersi), miałżeby porzucić plan, gdy uświęcił go nowiutką parą kortowych, za którą nie zapłacił jeszcze Srulowi, i parą nankinowych, którą sam nie wiedział, czy dwa razy miał na sobie.
Nie i nigdy!
Przeciwnie teraz, gdy do projektu na Rzepową przyłączyła się jeszcze chęć zemsty nad obojgiem i nad Kruczkiem z niemi razem, Zołzikiewicz przysiągł sobie, że kpem będzie, jeżeli Rzepie sadła za skórę nie zaleje.
Myślał więc nad sposobami pierwszego dnia, zmieniając okłady, myślał drugiego, zmieniając okłady, myślał trzeciego, zmieniając okłady, i czy wiecie, co wymyślił? Oto nic niewymyślił!
Na czwarty dzień przywiózł mu stójka z Osłowickiej apteki diachylum; Zołzikiewicz rozsmarował na płatek, przyłożył i — co za cudowne skutki tego medicamentum! prawie jednocześnie wykrzyknął: „znalazłem!“ Istotnie coś znalazł.
Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.