Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/065

Ta strona została uwierzytelniona.

Podpisywali kolejno, gdy zasię Rzepa wziął się do pióra, Zołzikiewicz usunął dokument i rzekł:
— A może nie chcesz? To wszystko dobrowolnie.
— Co nie mam chcieć?
A pisarz na to:
— Szmul!
Szmul ukazał się we drzwiach.
— Ny? co pan pisarz chce?
— Chodź i ty za świadka, że tu wszystko dobrowolnie.
A potem znów powiada do Rzepy:
— Może nie chcesz?
Ale Rzepa już podpisał i żyda usadził nie gorszego od Szmula, potem wziął pieniądze od pisarza, całych pięćdziesiąt rubli, i schowawszy je za pazuchę, zawołał:
— A dajta-no jeszcze haraku!
Szmul przyniósł: wypili raz i drugi. Następnie Rzepa wsparł pięści na kolanach i począł drzemać.
Kiwnął się raz, kiwnął się drugi raz, nakoniec zwalił się z zydla, mruknąwszy: „Boże! bądź miłościw mnie grzesznemu!“ i usnął.
Rzepowa nie przyszła po niego, bo wiedziała, że jeśli się upił, to może się jej co oberwać. Tak i bywało. Na drugi dzień Rzepa przepraszał żonę, całował ją po rękach. Po trzeźwemu nie dał jej nigdy złego słowa, ale po pijanemu czasem jej się co oberwało.
Przespał więc Rzepa w karczmie całą noc. Nazajutrz rozbudził się o wschodzie słońca. Patrzy, wyłupia oczy, aż to nie jego chałupa, ale karczma, i nie