Rzepowa więc poszła po wodę przed karczmę, a po drodze słyszała, jak chłopaki mówili między sobą: „Idzie żołnierka!“ A inny chłopak powiada: „Nie żołnierka to, ale djabłowa!“ Kobieta, nie rzekłszy słowa, poszła dalej, ale widziała, jak się przeżegnali. Nabrała wody w konewkę i do domu. A tu przed karczmą stoi Szmul. Gdy ujrzał Rzepową, wydobył zaraz z gęby porcelanową fajkę, co mu na brodzie wisiała i zawołał:
— Rzepowa!
Rzepowa zatrzymała się i pyta:
— Czego chcecie?
A on:
— Byliście u sądu w gminie?
— Byłam!
— Byliście u księdza?
— Byłam!
— Byliście we dworze?
— Byłam!
— Byliście w powiecie?
— Byłam!
— I nie wskóraliście nic?
Rzepowa tylko westchnęła, a Szmul znowu:
— Ny! jacy wyście głupi, to już w całej Baraniej Głowie nikogo głupszego niema! A wam poco tam było iść?
— A gdzież miałam iść? — rzecze kobieta.
— Gdzie? — odparł żyd — a na czem ugoda stoi? na papierze; niema papieru, niema i ugody: podrzeć papier i basta!
Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.