zadowoleni z pięknej pogody, postanowili wyprawie sobie „pic-nic“, czyli zabawę pod gołem niebem. Po sutszej niż zwykle wieczerzy naniecono jedno wielkie ognisko, przy którem miały się odbywać tańce. Henry Simpson umyślnie wyskubał trawę na przestrzeni kilku sążni kwadratowych i, ubiwszy ziemię nakształt klepiska, posypał ją piaskiem, przyniesionym z nad Cedar. Gdy widzowie zebrali się dokoła, dopieroż na tak przygotowanem miejscu począł, przy towarzyszeniu piszczałek murzyńskich, tańczyć „dżi-ga“ z powszechnem wszystkich podziwieniem. Zwiesiwszy ręce po bokach, całe ciało trzymał nieruchomie, — nogami zaś przerabiał tak szybko, uderzając naprzemian ziemię piętą lub palcami, że ruchu ich prawie niepodobna było okiem ułowić. Tymczasem piszczałki grały zapamiętale; wystąpił drugi tancerz, trzeci i czwarty — i uciecha stała się ogólną. Do murzynów grających na piszczałkach przyłączyli się i widzowie, brząkając w blaszane miski, przeznaczone do płókania ziemi złotodajnej, lub bijąc takt z pomocą kawałków żeber wołowych, pozasadzanych między palce u każdej ręki, co wydawało odgłos, podobny do chrzęstu kastanietów. Nagle wołania: „minstrele! minstrele!“ rozległy się po całym obozie; widzowie utworzyli „ring“, czyli pierścień wokół tanecznego miejsca, na środek zaś wystąpili nasi murzyni: Dżim i Crow, z których pierwszy trzymał bębenek obciągnięty wężową skórą, drugi wspomniane kawałki żeber. Przez chwilę obaj patrzyli na siebie, przewracając białkami oczu; następnie zaczęli śpiewać pieśń murzyńską, przerywaną tupaniem
Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.