Kilkunastu z nich rozjechało się na wszystkie strony szukać nas, i ze zdziwieniem dowiedziałem się później, że kilku przechodziło koło jeziorka, ale nie mogli nas dostrzec, — my zaś nie słyszeliśmy ich nawoływań. By jednak nie sądzono krzywo, wezwałem wszystkich, a gdy stanęli wkoło, wziąwszy Liljan za rękę, wszedłem z powagą w środek i rzekłem:
— Gentlemanowie! bądźcie świadkami, że wobec was nazywam tę kobietę, która przy mnie stoi, żoną moją, i tak też świadczcie przed sądem, przed prawem i przed każdym, ktoby o to czy na Wschodzie, czy na Zachodzie was pytał.
— All right! and hurra for you both! — odpowiedzieli górnicy; potem stary Smith spytał wedle obyczaju Liljan, czy się zgadza wziąć mnie za męża, a gdy odrzekła: „tak“, byliśmy już i wobec ludzi prawnie poślubieni. Na dalekich stepach Zachodu i na wszystkich okrainach, gdzie niema miast, sędziów i kościołów, nigdy zaślubiny nie odbywają się inaczej, a dotychczas w całych Stanach, kto nazwie kobietę, z którą mieszka pod jednym dachem, żoną, takowe oświadczenie staje za wszystkie sądowe dokumenty. Nikt więc z moich ludzi nie zdziwił się, ani też patrzył na nasze zaślubiny inaczej, jak z powagą zwyczajowi odpowiednią, a natomiast uradowali się wszyscy, bo, chociażem ich tam trochę karniej trzymał niż inni przywódcy, przecie wiedzieli, że to czynię szczerze, i z każdym dniem więcej okazywali mi życzliwości, a jużto żona moja była zawsze okiem w głowie całej karawany. Wnet też zaczęła się uroczystość i zabawa. Rozniecono
Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/176
Ta strona została uwierzytelniona.