stawia stóg siana, czy kury, grzebiące na podwórzu, czy kartoflane pole, czy konie na paszy, czy kąt śpiącej wody w stawie, zawsze rzeczą ponad wszystko będzie w nim dusza. Wpuszczał też tyle własnej duszy w swoje portrety, ile mógł — a prócz tego „wypowiadał się“ w innych obrazach, z których ostatnim miał być: „Hypnos i Thanatos“.
Dwaj genjusze byli już prawie skończeni, lecz z głową dziewczyny nie szło. Świrski rozumiał, że musi być nietylko piękna, ale bardzo indywidualna. Tymczasem przychodziły modelki ładne wprawdzie, ale niedość osobiste. Madame Lageat, u której Świrski wynajmował pracownię i która była dawną jego znajomą, obiecała mu wprawdzie szukać, ale szło to powoli. Jakaś nowa modelka miała przyjść właśnie dziś rano i nie przyszła, chociaż było już po jedenastej.
Wszystko to, wzięte razem z wczorajszemi oświadczynami, sprawiło, że Świrski zaczął wątpić nietylko o swym spokoju, ale o swej przyszłości artystycznej wogóle i o swym obrazie w szczególności. Hypnos wydawał mu się w tej chwili jakiś ciężki, Thanatos jakiś głupowaty. Wreszcie powiedział sobie, że skoro nie może się wziąć do roboty, to lepiej jest wyjść na brzeg, gdzie widok wody i słońca może rozjaśni mu myśli i duszę.
Lecz w chwili właśnie, gdy miał wychodzić, w przedpokoju ozwał się dzwonek, a następnie w pracowni pojawiły się dwa tartany szkockie, dwie grzywki i dwie ptasie głowy Romulusa i Remusa, za którymi szedł bledszy i posępniejszy, niż kiedykolwiek, Kresowicz.
Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom VII.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.