Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom VII.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale tymczasem powóz stanął przed pracownią. Świrski zapłacił i wysiadł.
— Depesza dla pana! — rzekł mu w bramie odźwierny.
A malarz zbudził się jak ze snu:
— Aha! — rzekł — dobrze! dawaj!
I wziąwszy depeszę z rąk stróża, otworzył ją niecierpliwie.
Ale zaledwie rzucił na nią oczyma, w twarzy odbiło mu się zdumienie i przestrach, telegram bowiem brzmiał jak następuje:

„Kresowicz zastrzelił się przed godziną, przybywaj.

Helena“.
VII

Pani Elzenowa wyszła do Świrskiego z twarzą pomieszaną i rozdrażnioną, z oczyma suchemi, ale zaczerwienionemi jakby od gorączki i pełnemi zniecierpliwienia.
— Czy nie odebrał pan jakiego listu? — spytała pośpiesznie.
— Nie. Odebrałem tylko pani depeszę. Co za nieszczęście!
— Myślałam, że może do pana pisał.
— Nie. Kiedy się to stało?
— Dziś rano usłyszeli wystrzał w jego pokoju. Służba wbiegła i zastała go nieżywego.
— I to tu, w hotelu?
— Nie. Na szczęście wczoraj przeniósł się do Condamine...