Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom VII.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

prowadzić kobietę, jeśli nie zraniona miłość prawdziwa, to zraniona miłość własna? Nie powinienem był postępować tak, jak postępowałem. Łatwo było odpisać na pierwszy list — i zerwać. Nie godzi się igrać z nikim, bez względu czy jest zły, czy dobry. Obecnie zerwę stanowczo, ale jechać muszę, nie czekając na pociąg o czwartej“.
I kazał popędzać konie. Chwilami krzepił się nadzieją, że pani Elzenowa w żadnym razie nie targnęłaby się na swoje życie. Wydawało mu się to czemś zupełnie do niej niepodobnem. Lecz chwilami ogarniały go wątpliwości, czy ten sam potworny jej egoizm, zmieniony na obrazę, nie popchnie jej do jakiego szalonego czynu.
Przypomniał sobie, że była w jej charakterze i pewna zawziętość, i pewna stanowczość — i niemało odwagi. Wzgląd na dzieci powinienby ją wprawdzie wstrzymać, ale czy wstrzyma? czy jej o te dzieci istotnie chodzi? I na tę myśl, co mogłoby się stać, włosy powstawały mu na głowie. Poruszyło się w nim sumienie i chwyciła go znów głęboka rozterka wewnętrzna. Obraz panny Cervi przesuwał mu się co chwila przed oczyma, budząc jakby żal gorzki i niezmierny. Powtarzał sobie wprawdzie, że jedzie zerwać i że zerwie stanowczo, na dnie jednak duszy czuł ogromny niepokój. Co będzie, jeśli ta kobieta zła, próżna, ale zawzięta, powie mu: „Ty, albo morfina!“ I jednocześnie, obok trwogi i niepewności, rodził się w nim niesmak, albowiem wydawało mu się, że tak postawić kwestję mogła chyba jakaś fałszywa bohaterka, należąca do „złej literatury“.