Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.1.djvu/020

Ta strona została uwierzytelniona.

To rzekłszy zjechał ze wzgórza, a za nim ruszyli mołojcy. Wkrótce okryły ich tuman i noc. Dopiero gdy odjechali już z pół stajania, wiatr przyniósł od nich słowa kozackiej pieśni:

„Oj wyzwoły Boże nas wsich bidnych newilnykiw,
„Z tiażkoj newoli,
„Z wiry bisurmanskoj, —
„Na jasni zori,
„Na tychi wody,
„U kraj wesełyj,
„U mir chreszczennyj. —
„Wysłuchaj Boże u prośbach naszych,
„U neszczasnych mołytwach,
„Nas bidnych newilnykiw.“

Głosy cichły zwolna, potem stopiły się z powiewem szumiącym po oczeretach.